Zoopsycholog radzi co zrobić, kiedy pies nie
przychodzi do właściciela na wołanie. Zobacz, jak sobie radzić w takiej
sytuacji i jak nauczyć psa wykonania tej komendy.
Jeżeli pies nie przychodzi do nas na
zawołanie to przede wszystkim należy zastanowić się jak i kiedy go do siebie
wołamy.
Pies nie przychodzi na
wołanie
Mam problem ze swoim psem. Nie przychodzi na wołanie. W ogóle wydaje
się, jakby wiedział, że robi źle nie przychodząc, ale specjalnie odwleka ten
moment. Gdzie popełniam błąd? Czasami faktycznie dostawał w skórę, kiedy uciekł
na ulicę, itp. Ale już od dawna tak nie robię i pies nadal nie chce się nauczyć
przychodzenia na wołanie. Tomek z Torunia
Jak i i kiedy wołamy do
siebie psa?
Jeżeli pies nie przychodzi do nas na zawołanie to
przede wszystkim należy zastanowić się jak i kiedy go
do siebie wołamy? Czy nie jest tak, że jego przyjście będzie wiązało się z
końcem spaceru?
Jeżeli tak to trudno się dziwić, że nie przychodzi - bo przecież mu się
to nie opłaca. Jak wołamy? Raz i stanowczo czy biegamy z wciągniętą ręką
próbując złapać psa co chwilę nawołując jego imię?
Jeżeli druga opcja do nas pasuje to musimy wiedzieć, że dostarczamy psu
takiej radości bawiąc się z nim w berka, że nigdy nie będzie chciał tego
zakończyć, bo i po co?
A jeżeli jeszcze do tego
przyjście kończyło się czasem "dostaniem w skórę"?
Nagradzaj psa
smakołykiem za przyjście
Spróbujmy
zrozumieć naszego psa, wejść w jego skórę. Jeżeli nie chcemy wziąć udziału w
profesjonalnych zajęciach grupowych lub indywidualnych z podstawowego
posłuszeństwa (które gorąco polecam każdemu!), a nie chcemy narażać naszego psa
na wypadek samochodowy, bo nie posłuchał naszego nawoływania i wybiegł na
ulicę.
Chcemy
uniknąć stresu związanego ze spacerem, który powinien sprawiać taką samą
przyjemność tak nam, jak i psu, powinniśmy przede wszystkim zabierać ze sobą na spacer smakołyki naszego pupila (odejmujemy
od dziennej dawki jedzenia) i podczas spaceru wołamy go raz i stanowczo
czekając cierpliwie na przyjście.
Kiedy to nastąpi - od razu nagradzamy
smakołykiem i... pozwalamy dalej się bawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz